
Lance Henriksen wciela się w rolę okaleczonego ojca zmagającego się z demencją, ale to Viggo Mortensen, scenarzysta, reżyser i gwiazda, sprawia, że uniwersalne tematy filmu tak mocno rezonują.
Viggo Mortensen może mieć na swoim koncie trzy nominacje do Oscara, ale mam wrażenie, że większość ludzi nadal nie traktuje faceta wystarczająco poważnie. Może nie zdają sobie sprawy, że Mortensen oprócz pracy aktorskiej jest także malarzem, poetą, fotografem i muzykiem. Kiedy „Władca Pierścieni” uczynił go bogatym, wykorzystał część tych pieniędzy na założenie niezależnej wytwórni wydawniczej Perceval Press. Pomiędzy głośnymi projektami robił wszystko, co w jego mocy, by współpracować z międzynarodowymi autorami, takimi jak Lisandro Alonso („Jauja”) i David Oelhoffen („Daleko od ludzi”), swobodnie grając w językach innych niż angielski (mówi siedmioma rzeczami) .
Więc jakiego reżyserskiego dotyku powinniśmy się spodziewać po takim człowieku renesansu? Czy jego pierwszy film fabularny okaże się prosty i obszerny, jak szofer z klopsikami, którego grał w „Zielonej księdze”, czy też bardziej poetycki, oparty na pracy ze stosunkowo ezoterycznymi kierowcami artystycznymi? Odpowiedź, której możesz się nie zdziwić, jest po trochu z obu. Głębiej niż typowy amerykański debiut „ Falling ” jest bezpretensjonalny i doskonale dostępny dla mainstreamowej publiczności. Cierpliwość Mortensena, jego podejście do aktorów i zaufanie do naszej inteligencji nie różnią się od późnej kariery Eastwooda, który nie jest złym miejscem na tak wczesną karierę reżyserską.
Czerpiąc z własnego wychowania, dotykając uniwersalnych tematów rodziny i straty, Mortensen na nowo wyobraża sobie relację z rodzicami – kochającą matką, trudnym ojcem – przez ochronny filtr fikcji. Aktor przypomina przy tym, że jego najlepsza praca pochodzi z miejsca wrażliwości emocjonalnej. Tata był wyraźnie dziełem pracy, przedstawionym tutaj jako patriarcha o usposobieniu skorpiona, który dominował w swojej rodzinie przez dziesięciolecia (mniej więcej połowa filmu rozgrywa się w retrospekcji, z Sverrirem Gudnasonem jako Willisem, twardym ojcem), co staje się jeszcze trudniejsze z początek demencji (jak widać obecnie, kiedy Lance Henriksen sprowadza ogień piekielny).
Akcja filmu trwa mniej więcej tydzień, kiedy Willis opuszcza swoją nowojorską farmę, aby szukać zakwaterowania bliżej swojego syna w Kalifornii – co jest jak ucieczka z gniazda żmij, tylko po to, by zaprosić węża z powrotem do swojego domu. Willis, konsekwentne wyzwanie, którego niektórzy mogą uznać za nie do zniesienia, nie jest złoczyńcą, przynajmniej nie w oczach Mortensena. Jego scenariusz jest twardy, ale delikatny, pozostając jednocześnie na tyle obiektywnym, by nie wykonać hitu w stylu „Najdroższa mamusia” na swoim tacie. Wybrany na ostatni odcinek festiwalu filmowego Sundance w 2020 roku , „Falling” wydaje się skrzyżowaniem dwóch innych premier z ostatnich lat w Park City: przejrzystego terapeutycznego „Honey Boy” Shia LaBeoufa i „Wildlife” Paula Dano z lat 60. którego gorzki rozwód służy jako tygiel, z którego artystyczny nastolatek wykuwa niezależność.
Film zawiera dwie duże niespodzianki: po pierwsze, Mortensen gra geja, co nie ma miejsca w prawdziwym życiu. Wybór służy zaostrzeniu konfliktu między jego postacią, Johnem, a jego konserwatywnym ojcem. Po drugie, dawna gwiazda akcji Henriksen (biskup w „Obcy”) daje bezprecedensową okazję do działania .
Teraz, gdy osiągnął 80, Henriksen wyglądał już na siwego, gdy osiągnął 40, a ta cecha – surowa wytrzymałość Marlboro Mana wypisana na jego twarzy i wyryta na policzkach – dobrze służy postaci, rozszerzając się na uparty nałóg Willisa. Podobnie niefiltrowany jest w swoich uwagach, drwiąc z innych niecodziennymi żartami na temat „Murzynów”, „wróżek” i „dziwek”, tak jak złośliwa nastolatka rzuca wiśniowe bomby, zdeterminowana, by sprowokować reakcję. „Obiecałem sobie, że nie polubię przynęty i nie wdanę się w kolejny wielki wybuch” – mówi w pewnym momencie John.
Film też nie poddaje się takim urazom, preferując bardziej skromne podejście do ujawnienia źródła blizn pozostawionych przez takiego rodzicielstwa. Jeśli nie liczyć słów Willisa skierowanych do jego małego syna – „Przykro mi, że sprowadziłem cię na ten świat, abyś mógł umrzeć” – pierwszy znak, że nie jest on wielkim ojcem wyidealizowanym przez młodego Johna (Grady McKenzie), pojawia się, gdy starszy John (Etienne Kellici) podsłuchuje szloch matki (Hannah Gross) na kanapie, słuchając nagrania Walca cis-moll Chopina. (Mortensen skomponował i wykonał delikatną partyturę fortepianową.)
„Upadanie” to nie tylko dynamika ojca i syna; odzwierciedla to również związek Mortensena z jego matką, która zmarła stosunkowo młodo. Choć nieco uproszczone jest sugerowanie, że John, „chłopiec mamy”, powinien wyrosnąć na homoseksualistę, jasne jest, że Mortensen docenia, jak trudne byłoby ujawnienie się osobie wychowanej przez tak autorytarnego (kariera artystyczna mogła być podobna dla on, podczas gdy John odszedł i wstąpił do Sił Powietrznych). Sposób, w jaki Mortensen symbolizuje homoseksualizm Johna, przez bezwstydne całowanie swojego azjatycko-amerykańskiego partnera (Terry Chen) przed jego potępiającym i rasistowskim ojcem, nie robi nic wielkiego z tej tożsamości, ale mówi wiele o wielu spoza ekranu, które doprowadziły ich do tego odprężenie.
Tymczasem Henriksen portretuje Willisa jako kogoś, kto zgorzkniały na starość odrzuca pomoc Johna na każdym kroku. Nie trzeba będzie specjalisty od zdrowia psychicznego, by rozpoznać, że Willis ma problemy z kontrolą, co nadaje jego demencji dodatkowy wymiar tragedii. Mortensen elegancko, intuicyjnie wplata przeszłość i teraźniejszość przez cały film, zachęcając nas do tego, byśmy zastanawiali się, czyj punkt widzenia otrzymujemy: czy te retrospekcje należą do Johna, czy też są oknami na podmiotowość Willisa – próba syna lepiej zrozumieć swojego ojca?
„Upadanie” kończy się uroczą sceną, której nie można tu zepsuć. Dość powiedzieć, że opłaca się zadać pytanie, które zadała przybrana wnuczka Willisa (Gabby Velis), ujawniając ostatnie słowa innego bohatera i co działo się wtedy w głowie tej osoby. Mortensen odgrywa również niewielką, ale wpływową rolę Laury Linney jako dorosłej siostry Johna, która wykonuje własną wersję chodzenia po skorupkach jajek wokół palnego Willisa. Komuś zajęło wystarczająco dużo czasu, aby powierzyć tak trudną rolę jak ta Henriksenowi, którego zanurzenie się opłaca we wrażliwych rękach Mortensena.
Jeszcze jest czas (Falling) film
Jeszcze jest czas (Falling) dubbing pl
Jeszcze jest czas (Falling) film do ściągnięcia
Jeszcze jest czas (Falling) do pobrania
Jeszcze jest czas (Falling) chomikuj